Dotknął dłonią drzewa, a kora stała się oszroniona wokół jego palców.
Tym samym rękach od koszuli zsunął się do łokcia, ukazując bransoletkę od Huntre. Nie była już złota. To przez bransoletkę... czuł się tak... no, jak teraz. Jakby miał za chwilę zamarznąć.
- Muszę znaleźć Hunter... - jęknął.
Offline
Kiedy coś mamy, nie chcemy tego. A więc zawsze istnieje coś, czego pragniemy i nie możemy posiąść, i może to dobrze.
Zamknij się!
Offline
Nie miał siły iść. Starał się, co prawda, podpierając o drzewa poruszać w stronę cmentarza.
Wreszcie wyłonił się z lasu.
Wśród mgły jednak ją zobaczył. Całe szczęście, była tu!
- Hunter! - krzyknął nim opadł bezwładnie na pierwszy nagrobek.
Złapał się krawędzi płyty i starał się podnieść, ale nic to nie dało.
Offline
-Tadashi?-wymamrotałam.
Offline
Jego oddech zamieniał się w parę, a wszystko czego dotknął, natychmiast się oszraniało.
Offline
Spojrzałam na chłopaka.
-JEZUS!-syknelam.-Co ci jest?
Offline
- Ja się pytam, co ty robisz - wydyszał i podniósł się na nagrobku, a potem odsłonił rękę z bransoletką.
Offline
-J..ja?-schowalam ręce za plecami.
Offline
- Hunter, albo mi to zdejmiesz, albo natychmiast przestań robić to, co robisz teraz. Cokolwiek to jest!
Offline
Dotknęłam palcami bransoletki.
-Lepiej?-odpięłam złoty łańcuszek.
Offline
Nagle ogarnęło go ciepło. Odetchnął z ulgą. Zauważył jej rękę.
Zaraz ci ją wyrwie. To wampirzyca.
Złapał ją za nadgarstek i pociągnął.
- Co ty robisz? - zapytał patrząc na krwawiącą ranę.
Offline
-Nic-odparłam cicho.
Trolololo!Wpadłaś!
Offline
- Dlaczego to robisz? - zapytał z naciskiem i puścił jej rękę. - Oszalałaś?!
Offline
-Sprawy osobiste...-stwierdziłam.
Offline
- Rób co chcesz. I nie oddawaj mi tej bransoletki. Byłbym bardzo wdzięczny, gdybym mógł wrócić do domu. Do mojego prawdziwego domy - oznajmił chłodno.
Offline