Niewielki budynek z dużym terenem wokół i stajnią. Znajduje się na skraju lasu.
Offline
Gdy dostrzegł budynek w oddali już ledwo szedł. W postaci wilka oczywiście. W swojej normalnej już dawno zginąłby po drodze...
Offline
-Idiota...-szeptała raz po raz Samantha, oczyszczając jego rany.-O mało co nie rozerwali ci karku!
-Wolałabyś być na moim miejscu?-syknął przez zaciśnięte zęby.
Rany piekły go boleśnie.
-Tak! Może... Z tobą nigdy nic nie wiadomo.
-Gdzie jest Xavier?
-Wysłałam go do siebie po maść... Będzie w porządku.
-Co ja bym bez ciebie zrobił...
-Dawno leżałbyś sześć metrów pod ziemią.
Offline
Rozległo się trzaskanie drzwiami. Siedział plecami do drzwi, więc domyślał się tylko, że to Xavier.
-No na reszcie!-krzyknęła Samantha.-Co tak długo?
Poszła do korytarza, a potem wróciła z niewielką buteleczką w ręku.
-Tyle ty tego tam masz...-mruknął Xavier wchodząc za nią.-Nie wiedziałem, które to.
-Jedyna buteleczka z płynem wyglądającym jak woda... jedyna taka butelka kształtem! Jedyny płyn kolorem! Dosadniej trzeba było?
Wylała całą zawartość na kawałek materiału i zaczęła nim oczyszczać rany.
Ból był jeszcze gorszy niż przy ich powstawaniu.
-Co to jest?!-warknął cicho, odwracając głowę w jej stronę.
-Nie ruszaj się głupku! Dzięki temu rany szybko się zagoją... W tydzień powinny. Tak na oko.
Skończyła i zniknęła gdzieś w kuchni.
Zszedł ze stołu i poszedł do swojej sypialni na piętrze, przeskakując po trzy stopnie naraz i zamknął się tam, trzaskając drzwiami.
Offline
-Pilnuj go, żeby nie wyszedł...-mruknęła Samantha.-Jeszcze sobie coś zrobi.
-Samantha, Tadashi nie jest dzieckiem...
-Pamiętasz co było ostatnio?
Xavier zmarszczył brwi.
-Już idę.
Czarnowłosy chłopak wszedł po schodach na górę, a przez okno korytarza dostrzegł jak ze stajni wybiega koń, a on siedział na jego grzbiecie.
z.t
Offline
Zobaczyłam dom.
-Jestem zmęczona...-dopiero teraz to zauważyłam.
Weszłam do domu i położyłam się na łóżku.
Offline
Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Offline
-Dlaczego to robisz?!-wrzasnął chłopak.
-Musisz zrozumieć ...-błagałam.-To moja natura...
-Nie musiałaś zabijać tych ludzi!
-Za dużo wiedzieli...prosze!Zrozum!
-Nie!-zamknął oczy i pokręcił głową.-Już nie...
Offline
Była cała we krwi.
-Hunter?Jezu...!Bardzo boli?!-zapytała Christine
-To nie moja krew...
-To czyja?-dziewczyna cofnęła się kilka kroków.
-Cartera...-zacisnelam zęby.
Offline
Otworzyłam oczy.
-Nie...-wyszeptałam-Drugi raz tego nie zniose...
Wstałam z łóżka i poszłam do małej kuchni.
Zaczęłam otwierać szafki.
-Musi tu coś być...-mruknelam.Znalazłam maść.-Może być ...
Zasmarowalam ramię i znów położyłam się do łóżka.
Offline
Zasnęłam czując że tak prędko nie wstane.
Offline
Na ganku zmienił się z powrotem. Bluzka gładko przylegała mu do piersi, a włosy do twarzy. Rozpadało sie.
Wszedł trzaskając drzwiami.
-Samantha?! Xavier?!-krzyknął wchodząc do kuchni.
Offline
Nie chciała się budzić
spij...
Offline
-Cholera!
Poślizgnął się na kafelkach w kuchni, w ostatniej chwili złapał się brzegu blatu. A to był ten blat, który był oderwany od szafki. Wszystko razem z blatem runęło z hukiem na podłogę.
Offline
Przekręciłam się na drugi bok i zmarszczyłam brwi.
Offline