-Dlaczego? Nie możemy?-Samantha jak zwykle gotowa na wszystko...
-Tak będzie lepiej-mruknął.-A co ze mną?-spojrzał na Hunter.
Offline
-Ty zamieszkasz gdzieś indziej...-powiedziałam-To właśnie trzecia sprawa...pakuj się.
Offline
-Co?!-krzyknął równocześnie z Samanthą.
-On nigdzie nie idzie!-wrzasnęła.
-Sam... pójdzie-wtrącił się Xavier, a głos miał niezwykle spokojny i stanowczy.
Wstał i ruszył do swojego pokoju.
Po minucie wrócił z czarnym, przetartym plecakiem na ramieniu, do którego wrzucił kilka ubrań. Na plecach miał przewieszony dwuręczny, wąski miecz.
-Nic więcej mi nie potrzeba...-mruknął.
Offline
-Dobrze...pożegnaj się z przyjaciółmi...
Offline
Suka.
-Ej...-mruknął.-Nie pozwalaj sobie.
Samantha rzuciła mu się na szyję.
-Przecież wrócę... chyba.
Offline
Skrzywilam się.
-Dobrze...To jedziemy moje autko czeka.
Wyszłam przed dom i weszłam do czerwonego Jaguara.
-Ile karzesz na siebie czekać?!
Offline
Usiadł obok niej na przednim siedzeniu.
Samantha z progu wpatrywała się w niego spojrzeniem "KIEDYŚ CIĘ ZABIJĘ".
Offline
-To jedziemy?-założyłam okulary przeciw słoneczne i pokazałam mu pierścień -Poprosiłam czarownice by go dla mnie zrobiła...chroni przed słońcem...trzymaj się....bo wiesz...moze i mam 292 lata...ale nie umiem zdać by dostać prawko...
Wcisnęłam gaz.
Z.t
Offline
Hehehe idiotka. Tobie naprawdę się nudzi.
z.t
Offline