Ból ... wielki ból ... co się dzieje ?! Dlaczego on mi to robi ?! Kiedy przestał ból był jeszcze mocniejszy . Widziała na jego ustach krew ... jej krew ... Wampir ! Słyszała jego szepty jak przez mgłę ale słyszała . Saph ... przepraszam ... nigdy nie pisane nam było być razem ... Wtedy położył ją przy drzewie i zostawił na pastwę losu ... Dziewczyna drżała z bólu ... na jej oczach był świeże ślady łez . Czuła też coś innego ... głód . Ale nie był to taki zwykły głód ... Wtedy spojrzała na smotnego jelenia który wszedł na polanke . Nie pamięta kiedy ... znalazła się przy nim . Po chwili poczułą metaliczny smak ... krew ...
Teraz było tak samo . Stała na gałęzi drzewa zaczajona niczym zwierze na ofiare . Czuła że musi coś zjeśc inaczej wpadnie w szał ...
Ostatnio edytowany przez Saphira (2012-09-14 16:59:04)
Offline
Pamiętaj .... zwierzęta .
- Pamiętam -wychrypiała .
Jednak jej źrenice się rozszerzyły gdy zobaczyła dwójke ludzi wbiegajacych na polane .
- Nie ...
Jednak gdy poczuła ich zapach wszystko inne przestało się liczyć . Nie Saph ! Nie ! Zeskoczyła z drzewa i zaczęła iśc w ich stronę . Po chwili po lesie rozniosły się błagalne wrzaski .
Offline
Po chwili wszystko ucichło . Jednak ponownie ktoś krzyknął .
- Pomocy ! - wrzasnęli .
Jednak dziewczyna już przegryzłą oby dwóm gardła . Uklękłą trzymając dziewczyne przy sobie i pijąc z jej szyji krew .
Offline
W końcu przestała . Nie wyczuła ani w ciele chłopaka ani dziewczyny krwi . Była już tak wypełniona krwią że nie chciała pić . Zapachy zwierzyny nie docierału do niej .
- Nie ...
Samotnie ruszyła w stronę wodospadu . Zostawiła oby dwa ciała .
z.t
Offline
Położył Hunter pod drzewem na polanie. Ściągnął z ramienia torbę Samanthy.
-Cholera...-mruknął i zaczął przeszukiwać jej zawartość. W końcu znalazł 200 ml buteleczkę pełna do połowy.-Nie wiem jak się tego używa...
Znalazł we wnętrzu torby notes i ołówek. Wyrwał jedna kartkę i napisał na niej : użyj tego.
Schował notes i długopis, zarzucił torbe na ramię i uśmiechnął się.
-To co? Idziemu do lasu? Wiewiórki czy lisy?
Wiewiórki.
-Okej.
z.t
Offline
-Ślicznie wyglądasz.
-Nawzajem-uśmiechnęłam się.
-To jak?Idziemy?-zapytał.
Kwinelam głową.
~~~~
-Umiesz tańczyć?-spytałam.
-Walca?-uniósł brwi.
Podałam mu rękę.
-Wiesz...Nigdy bym nie pomyślał...
Offline
Otworzyłam oczy.
-Nigdy bym nie pomyślał...CZEGO?!Nigdy nie dokończyłes tego zdania!
Jeknelam i dotknęłam zranionego ramienia.
-Co ja tu robię?
Zauważyłam kartkę.
-Ty...-zabrakło mi słów.-Ech...Trzeba było mnie tam zostawić!Miałeś mnie tam zostawić!Specjalnie tam poszłam...
Odkorkowalam buteleczkę i wylalam całą jej zawartość na rany.
Z.t
Offline